Mówi się, że już jedna filiżanka herbaty działa jednocześnie pobudzająco i relaksująco, a dodatkowo wspomaga pracę organizmu. Co kryje w sobie herbaciany susz? Co jest w składzie herbaty i jak to naprawdę na nas działa?

Kofeina, czyli teina

Znana z kawy kofeina znajduje się również w herbacie. Herbacianej kofeiny, czyli teiny, w naparze jest do 4%, ale jej działanie na ludzki organizm jest nieco inne niż "oryginalnej" kofeiny. O ile w kawie kofeina powoduje nagłe, ale krótkotrwałe pobudzenie, filiżanka herbaty daje nieco delikatniejszy efekt, za to utrzymujący się znacznie dłużej.

Czy zawartość teiny w każdej herbacie jest jednakowa? Oczywiscie nie. Przede wszystkim jest ona uzależniona od proporcji suszu do wody. Najwięcej tego składnika uzyskamy z naparu z młodych liści, najmniej - z najgrubszych liści z dolnych partii krzewu. Istotny jest również rodzaj herbaty - najwięcej teiny zawierają herbaty czarne, następnie czerwone. W zielonej herbacie zawartość teiny jest znikoma, a w białych praktycznie nie ma jej w ogóle.

Tanina, czyli garbniki

Najczęściej czarną herbatę parzymy około 3 minut. Jeśli jednak będziemy zaparzać jej liście 5-6 minut, w naparze zaczną zachodzić kolejne reakcje chemiczne - zaczną wydzielać się garbniki, czyli tanina. W efekcie uzyskujemy napar o odmiennym działanie - relaksujący, uspokajający, a nawet ułatwiający zasypianie.

Warto wiedzieć, że to właśnie garbniki odpowiedzialne są za spowalnianie procesu starzenia się - wiążą redukowane przez organizm wolne rodniki, utrudniając im niszczenie komórek. Taninie przypisuje się również przyspieszanie procesu usuwania toksyn z organizmu.

Olejki eteryczne

To w nich zapisany jest niepowtarzalny aromat herbaty. Zależnie od gatunku, pory roku, czy miejsca uprawy, krzewy herbaciane mają różne kompozycje związków zapachowych.

Związki mineralne i inne składniki

Od 5 do nawet 7% herbacianego naparu stanowią sole mineralne. Ich zawartość uzależniona jest od rodzaju herbaty. W filiżance herbaty znajdziemy: wapń, fosfor, żelazo, magnez, selen, potas, cynk.

Historia herbaty

Definicja za nami to teraz krótka lekcja historii. Ale spokojnie - postaram się nie zanudzić. Herbata to roślina, która potrzebuje specyficznych warunków do wzrostu, jednak okazuje się, że są one dostępne na kilku kontynentach. Choć bezsprzecznie roślina pochodzi z Chin, z czasem herbaciany napar stał się popularny niemal na całym świecie.

Przez wieki jedynym krajem, gdzie uprawiano i przyrządzano herbatę, były Chiny. Kiedyś podróże były bardzo kosztowne, a handel na dłuższych trasach obarczony sporym ryzykiem. Dlatego przez długi czas herbata nie zyskała popularności poza azjatyckimi krajami, a i tam dostępna była wyłącznie dla wyższych warstw społecznych.

W XVII wieku wraz z podbojami, misjami dyplomatycznymi i handlowymi, pierwsi Europejczycy poznali smak herbaty. To Holendrzy jako pierwsi zaczęli ją sprowadzać, a Brytyjczycy uczynili z jej produkcji jeden z największych biznesów w dziejach ludzkości.

Polska w tamtym okresie pozostawała pod silnym wpływem Francji, gdzie herbata przyjęła się na królewskim dworze. Niemal natychmiast rozpoczęła się więc i historia herbaty w Polsce. Niemal wszystkie europejskie mocarstwa próbowałyzakładać plantacje herbaty w swoich koloniach. W wielu przypadkach - skutecznie. Działające do dzisiaj plantacje to pokłosie kolonialnych biznesów lub lokalna próba rozwoju przemysłu, który sprawdza się u sąsiadów.

Herbaciane ogrody poza Chinami, Japonią czy Indiami, działają również na Sri Lance, w Wietnamie, Indonezji, Tajwanie, Pakistanie, Iranie, Turcji, Gruzji, na Azorach, w Szkocji, RPA, Kenii, Sudanie, Ugandzie, Malawi, RPA, Brazylii, Ekwadorze, Peru, Chile i w wielu innych krajach. Historia za nami, ale nie zwalniamy tempa!

Czy nie nurtowało Was nigdy pytanie - w jaki sposób człowiek odkrył, że można przyrządzić z liści napar? Niestety nie jesteśmy jeszcze w stanie tego udowodnić. Być może nigdy się to nie uda. Istnieją jednak ciekawe legendy o odkryciu herbaty - chińska, japońska i koreańska.

Chińska legenda o cesarzu Shennong

Według chińskiej legendy mityczny cesarz o ciele człowieka i głowie byka, Shennong, czyli Boski Rolnik, podczas poszukiwania jadalnych roślin i ziół próbował liści i owoców, na które się natknął. Miał jednak pecha, bo na 100 roślin, których skosztował tego dnia, aż 72 były trujące. Gdy zaczynał czuć pierwsze oznaki trucizny w organizmie, razem z powiewem wiatru do ust wpadł mu liść. Shennong zaczął go rzuć i wyzdrowiał.

Zgodnie z inną wersją, Shennong miał przezroczysty brzuch i obserwował reakcje własnego układu pokarmowego na kolejne rośliny. Dzięki temu zauważył, że liście herbaty przeszły przez żołądek i jelita sprawdzając, czy jest w nich trucizna i oczyszczając je. Dopiero trzecia z opowieści o mitycznym cesarzu wydaje się względnie prawdopodobna. Zmęczonym długim spacerem Shennong miał usiąść pod drzewem i rozpalić ogień pod garnkiem z wodą. Gdy zerwał się wiatr, do gotującej się wody wpadło kilka liści. Po wypiciu naparu cesarz stwierdził, że znalazł idealne lekarstwo, po którym można szybciej myśleć, mniej spać, poruszać się lżej i wyraźniej widzieć.

Japońska opowieść o Bodhidharmie

Ta historia zawiera nieco typowego dla japońskich legend okrucieństwa. Zgodnie z nią za odkrycie herbaty odpowiada Bodhidharma, jeden z najważniejszych buddystów, którego życie owiane jest legendami. Według japońskiej wersji, mnich medytował przezsiedem lat, aż poczuł się na tyle zmęczony, że był gotów zasnąć. Odciął więc sobie powieki i rzucił je na ziemię, a z nich wyrosły drzewa herbaciane. Zerwał kilka liści, przeżuł i poczuł przypływ energii, która nie pozwoliła mu zasnąć.

Koreańska legenda o indyjskiej księżniczce

Według tej historii król Suro miał pięcioro rodzeństwa, a każde z książąt urodziło się z jaj zstępujących z nieba. Suro wziął za żonę księżniczkę z indyjskiego królestwa Ayuta, Heo Hwang-ok. Ta przywiozła swój posag w łodzi, a jego częścią miały być nasiona herbaty. Podobnie jak w przypadku legend z sąsiednich krajów, tak i ta koreańska może mieć odrobinę prawdy.

Najprawdopodobniej królowa naprawdę żyła na przełomie I i II wieku n.e. Do dzisiaj jej podobiznę wydaje się na znaczkach pocztowych w Indiach. Tam też w mieście Ayodhya w stanie Uttar Pradesh, w 2020 roku wybudowano jej pomnik.

Proces produkcji herbacianego suszu.

Choć gatunków herbaty jest wiele, wszystkie pochodzą z takich samych krzewów należących do rodziny kamelia. Zależnie od miejsca hodowli są to różne odmiany, jednak podstawowe zasady procesów wytwarzania herbaty są takie same na całym świecie.

Do najwyższych jakościowo herbat wykorzystuje się tylko liście z samego wierzchołka krzewu - nie dość, że są najmłodsze, to dostają również najwięcej słońca. Ogromne znaczenie ma również sposób produkcji herbaty, czyli kolejne etapy obróbki liści. Te najcenniejsze zbierane są ręcznie, a kolejne kroki wykonuje się w tradycyjny, naturalny sposób przy jak najmniejszym wykorzystaniu nowoczesnych technologii przyspieszających np. suszenie.

Do produkcji herbacianego suszu wykorzystuje się przede wszystkim liście. W lepszych jakościowo herbatach pojawiają się również pąki kwiatów - wtedy susz otrzymuje określone oznaczenie. Czasami na susz składają się również drobne gałązki. Do herbat ekspresowych, w torebkach, wykorzystywany jest z kolei głównie pył herbaciany, czyli resztki połamanych liści, pozostałe po produkcji lepszych gatunkowo odmian.

Dlaczego najbardziej ceni się liście? To właśnie w nich gromadzą się wszystkie substancje odżywcze. Sporo wartościowych składników znajduje się również w pąkach. Herbaty zawierające pąki są jednymi z najdroższych, ponieważ czas, w którym można zebrać taki surowiec, jest bardzo krótki.

Kiedy zbiera się herbatę?

Wszystko zależy przede wszystkim od warunków, w jakich wyrasta roślina oraz od gatunku. W Indiach, Chinach czy Japonii zbiory odbywają się od 3 do nawet 5 razy w roku, zależnie od lokalnej pogody. Na białą herbatę surowiec zbierany jest tylko wiosną. Herbata zbierana może być mechanicznie lub ręcznie. Oczywiście ten drugi, tradycyjny sposób, jest łagodniejszy dla liści i oznacza wyższy gatunkowo susz.

Ciekawostki

Przełom w marketingu - herbata w torebkach! Herbata w torebkach to dopiero XX-wieczny wynalazek. Jedwabne torebki z suszem miały być chwytem marketingowym, a okazały się świetnym sposobem na zaparzanie liści. Z czasem jedwab zastąpiły gaza, potem papier, a wreszcie syntetyczne woreczki. Razem z rozwojem przemysłu herbacianego i poszukiwaniem maksymalnego zysku, do herbacianych torebek zaczęły trafiać najgorsze fragmenty liści, będące w głównej mierze pozostałością po produkcji herbat liściastych. W niektórych przypadkach nie mówi się już nawet o liściach, ale o herbacianym pyle.

Dziś wraca się jednak do prawdziwych herbat liściastych, które dają szlachetniejszy napar o pełnym smaku w przeciwieństwie do drobno zmielonych resztek w torebkach. Już samo obserwowanie, jak liście otwierają się w dzbanku pod wpływem wody może być częścią przyjemnego rytuału picia herbaty. Popularnością cieszą się również jednorazowe woreczki filtrujące wykonane z włókniny - pozwalają na zaparzenie herbaty bezpośrednio w filiżance, jak w przypadku przemysłowo produkowanej herbaty w torebkach. Mają jednak ogromną przewagę - sami decydujemy, jaką mieszankę suszu do niej wsypiemy.