Dzisiaj nie będziemy lać wody, skupimy się na konkretach - czas przedwyborczy prowokuje nas ku takiej postawie. Zatem, zamiast lać wodę, będziemy po prostu lać... mleko! Tak, będzie to forma manifestu - takie czasy - manifestu przeciwko (szybko myślę nad jakimś przekonującym powodem) na przykład - wysokim cenom Macchiato, Latte Macchiato i Cappuccino w kawiarniach. Obiecujemy jednak nie płakać nad rozlanym mlekiem. Stronimy od smutku. O co więc konkretnie chodzi?

Chodzi o możliwość samodzielnego przygotowania w domowym zaciszu naprawdę dobrej kawy z mleczną pianką. Nie z namiastką pianki. Nie z nie-pianką. Musi być sztywna. Musi być pienista. Musi być puszysta. A przede wszystkim musi być idealna. I właśnie taka może być za każdym razem. 

Ktoś jeszcze nie wie, o co chodzi? Powiem krótko - chodzi o urządzenie zwane ręcznym spieniaczem do mleka. Jeżeli jednak jesteś typem „piję-tylko-espresso”, bądź „kawa-z-mlekiem-to-nie-kawa”, bądź „mleko-zabija-smak-prawdziwej-kawy”, to właśnie daję Ci szansę na zweryfikowanie swojej postawy. Dlaczego więc miałbyś dodawać spienione mleko do kawy? Powodów są tysiące. Na przykład, bo wszyscy inni to robią - jesteś typem indywidualisty i ten argument nie działa? Idę dalej. Bo ile można pić jedynie espresso - sądzisz, że możesz i nie zmienisz upodobań? Idę dalej. Bo kawa ze spienionym mlekiem rzeczywiście wzbogaca jej smak, i świetnie przełamuje zwłaszcza głęboki aromat espresso. Na przykład takie Macchiato – to tak jakby jednocześnie doświadczać dwóch skrajnych doznań - delikatnego smaku pianki i mocnego uderzenia espresso. Biel i czerń… Czysta poezja.

Czasem słyszę opinie, że przecież kawa z mlekiem smakuje tak samo jak z jakąś mleczną pianką. Uwierzcie mi, kawa z mlekiem versus kawa z mleczną, ubitą na sztywno pianką to dwie różne historie, dwa różne doznania, dwa różne rodzaje poezji: wysoka i niska. Zatrzymajmy się więc przy doznaniach. W końcu picie kawy to pewnego rodzaju doznanie a dopiero co uzgodniliśmy, że delektowanie się espresso z mleczną pianką jest przyjemnym doświadczeniem. Przygotujmy taką kawę sami. Czemu nie?

Krok numer jeden: espresso. No dobra, espresso już mamy. W końcu jesteście mistrzami w przygotowaniu espresso.

Krok numer dwa: mleczna pianka. Moim przeświadczeniem było zawsze, że świetną, smaczną i powalającą w pozytywnym sensie kawę z pianką można kupić w kawiarni, że jedynie ogromna gastronomiczna kawiarka, posiadająca funkcję spieniania mleka, jest w stanie doskonale i na  sztywno je spienić. Nic bardziej mylnego. Jeden niepozorny spieniacz do mleka w naszych rękach i naprawdę sami stajemy się autorami i świadkami pięknej transformacji mleka w cudowną piankę.

Na rynku jest wiele różnych modeli ręcznych spieniaczy do mleka. Sposób obsługi jest bajecznie prosty. Wystarczy do naczynia wlać ciepłe mleko i zacząć je ubijać (spieniacz wyposażony jest w tłok, który do tego służy). Przypomina mi to zawsze sposób, w jaki nasze babcie i prababcie ubijały masło. Ubijanie mleka na mleczną piankę, zapewniam Was, jest nieporównywalnie szybsze, i mniej czasochłonne. Jest przyjemne. Gdy espresso i mleczna pianka jest gotowa. Przyrządzamy taki napój, na jaki mamy ochotę: Macchiato, Latte Macchiato, Cappuccino, a może jeszcze coś innego? Poszalejmy trochę. Odważmy się na jakiś kawowy, zwariowany eksperyment. Może być to nawet coś z rodzaju niskiej poezji, a co tam. 

Puszysta, wyśmienita mleczna pianka z pewnością doda temu kawowemu novum dostojności!