Dawno minęły czasy, kiedy stawiano tylko na użyteczność, pomijając zupełnie kwestie wizualne przedmiotu. Widać to na przykładzie telefonów, komputerów, samochodów czy wyposażenia kuchni. Design kawowy to także spora działka, prężnie rozwijająca się, co potwierdza Acaia Scale.

Odkąd dowiedziałem się o projekcie Acaia Scale, ten urzekł mnie od designu po rozwiązania technologiczne. Acaia Scale potwierdza moc i magię crowdfundingu, czyli dzięki pieniądzom internautów ze sfery pomysłu przechodzi się do sfery produkcyjnej. Aaron Takao Fujiki (Nota bene z Cupertino w Kalifornii. Czyżby aura Apple wychodziła poza mury giganta, słynącego ze świetnego designu?) zdecydował się na zrealizowanie swojego nietypowego projektu poprzez Kickstartera, trafiając na podatny grunt. W krótkim czasie internauci wpłacili niemal 45 500$ (przy założeniu pierwotnym 30 000$). Żałuję niezmiernie, że o Acai dowiedziałem się na początku tego roku (2014 rok), gdy zbiórka już była zakończona - chętnie wsparłbym twórców. W grudniu 2013 roku zakończono zbiórkę pieniędzy, a sprzęt ukazał się na rynku już na wiosnę 2014. Skąd ten zachwyt nad zwykłą wagą? Sęk w tym, że nie jest ona do końca taka zwykła. Acaia Scale najpierw zachęca nas swoim wyglądem. Design jest minimalistyczny - bez zbędnych zagięć, wypustek, wklęśnięć. Po prostu jednolita, lekko zaokrąglona na rogach, biała bryła. Nieużywana może stać na środku nowoczesnej kuchni, jako element dekoracyjny. Ale nie o sam wygląd chodzi, a o połączenie go z odpowiednią użytecznością. A tutaj postarano się, by najnowsze trendy zostały umieszczone. Począwszy od takiej rzeczy, jak zasilanie. Tu, jak rodem ze współczesnych smartfonów bądź tabletów, znajdziemy złącze mikro USB, poprzez które naładujemy akumulator (producent podaje, że działa ponad dobę bez przerwy, co przekłada się z pewnością na wiele dni częstego używania). Ale na takim skojarzeniu ze smartfonem bądź tabletem się nie kończy. Mało tego, dopiero właśnie z którymś z tych urządzeń Acaia Scale zyskuje swoją pełną funkcjonalność i wybija się znacząco w gąszczu zwykłych wag. Acaia posiada Bluetooth, przy pomocy którego łączy się z aplikacją mobilną (Android i iOS). Ta z kolei daje nam znacznie szersze możliwości niż tylko ważenie kawy.

Kocham nowe technologie, gadżety, ładny wygląd i nietypowe rozwiązania. Stąd od samego początku Acaia Scale po prostu mnie urzekła, a gdy koledzy ze Świeżo Palona zaproponowali mi pożyczenie jej na kilka dni do testów, cieszyłem się jak dziecko i z niecierpliwością czekałem na przesyłkę.

Na żywo okazuje się, że waga jest całkiem spora. Bez żadnego problemu postawi się na niej nawet największego Chemeksa bądź Syfon, zachowując odpowiedni margines bezpieczeństwa. Całość jest idealnie płaska, łącznie z przyciskami oraz wyświetlaczem. Wraz z powierzchnią ważącą tworzy całość. Wróć - właściwie to cała płaska powierzchnia "czuje" wagę, nawet tam, gdzie jest wyświetlacz lub przyciski, co moim zdaniem nie jest zbyt szczęśliwym rozwiązaniem. Każde dotknięcie wpływa na wynik ważenia. Cyfry są spore, ale niestety, przy dużym oświetleniu (jak choćby na słońcu, w czasie sesji zdjęciowej), nic nie widać. Na szczęście wynik wagi jest przekazywany do aplikacji na telefonie/tablecie, które z reguły radzą sobie lepiej w słońcu.

Wyświetlacz na wadze można ustawić w tryb ważenia lub ważenia oraz stopera. I tu widać pewne niedopracowanie - o ile waga jest przekazywana do aplikacji, o tyle czas na wadze już jest niezależny od tego w programie, a więc de facto stoper na wadze przydaje się tylko wtedy, gdy Acai używamy jako zwykłej wagi, bez sprzężenia z aplikacją.

I gdyby to była klasyczna waga, cóż, nie było by co dalej opisywać. Ale clou leży właśnie w oprogramowaniu dla urządzeń mobilnych, które rozszerza funkcjonalność tej kawowej wagi o funkcje bardzo przydatne z punktu widzenia kawowego maniaka bądź laboranta. Po podłączeniu się poprzez bluetooth, aplikacja zainstalowana na naszym urządzeniu odczytuje aktualną wagę ważonego przedmiotu, co jest wykorzystywane w dalszym procesie zaparzania kawy.

Pierwsza opcja polega tylko i wyłącznie na tym, że na ekranie obserwujemy wagę naszej zaparzanej kawy oraz czas, a także ładną wizualizację poziomu kawy w naczyniu. Druga natomiast daje nam nieco więcej możliwości zabawy. Trzy profile to Pour Over, French Press oraz Custom. Niczym się one nie różnią, w każdym z nich definiujemy te same parametry - ilość ziarna, ratio (stosunek kawy do wody) i docelowy czas, wraz z podziałem na interwały. Warto także wpisać sobie w odpowiednim miejscu na jakim ustawieniu młynka mielimy kawę, a także temperaturę wody. Po ustawieniu interesujących nas proporcji (możliwość ustawienia od 1:1 do 1:20) oraz podaniu wagi ziaren, automatycznie zostaje podana nam docelowa ilość wody, jaką powinniśmy przelać. Można także podać indywidualną nazwę kawy, gdyż po zaparzeniu wszystkie dane można zapisać do swojej księgi przepisów, by w odpowiedniej chwili po nie sięgnąć.

Ciekawą opcją są interwały czasowe, o których wspomniałem. Bo nie wystarczy ustawić docelowego czasu całego procesu parzenia. Stoper ustawia się stopniowo, czyli wyznaczamy długość pierwszego zalania, następnie preinfuzji, drugiego, już większego lania, itd. Wedle uznania i preferencji. Gdy wprowadzimy już wszystkie dane, nie pozostaje nic innego, jak wytarować wagę i rozpocząć zaparzanie. Aplikacja dźwiękiem sygnalizuje kiedy zbliża się koniec poszczególnych interwałów czasowych, a także to, że zbliżamy się już do wyznaczonej ilości, dzięki temu na pewno niczego nie przeoczymy. Podczas zaparzania, na ekranie oprócz czasu i wagi rysuje się w czasie rzeczywistym wykres. na osi "X" (czyli tej poziomej, jeśli ktoś nie pamięta) jest czas, a na osi "Y" waga. Dzięki temu dostajemy informację, kiedy dolewamy wodę i jak szybko. Gdy zakończymy ekstrakcję, na ekranie wyświetla się podsumowanie, pełny wykres, a także, bo jakże by inaczej, można dodać zdjęcie naszej ślicznej kawy i wystawić całość w mediach społecznościowych. Jak widać, całość okraszone jest ładną, przejrzystą, współczesną grafiką oraz intuicyjnym interfejsem, z którym każdy na pewno się upora.

Całość ma potężny potencjał. Dzięki takiemu rozwiązaniu bardzo łatwo uporządkować bardzo ulotne dane jak nie tylko proporcje i czasy, ale także momenty dolewania (bądź mieszania zawiesiny. To też można łatwo zaobserwować na wykresach), ustawienia młynka czy temperaturę. Dla osób, które uwielbiają porównywać kawy, szukać tych najlepszych parametrów czy przygotowywać się do zawodów, jest to rozwiązanie bardzo ułatwiające życie.

Ale zaraz. Czy ja napisałem potencjał? No właśnie. Jak wspomniałem na początku wpisu, waga ujrzała światło komercyjne bardzo szybko. Niestety, odbiło się to na funkcjonalności nie tyle samego urządzenia, do którego nie mam żadnych większych zastrzeżeń (no, poza malo wyraźnym wyświetlaczem), a aplikacji mobilnej. Nie wiem, jak sytuacja wygląda w przypadku systemu iOS, wagę miałem zbyt krótko, by sprawdzić pod tym systemem aplikację, ale w przypadku Androida, aplikacja Acaia Scale jest jeszcze mocno niedopracowana. Przynajmniej ta wersja oficjalnie dostępna, bo gdy podzieliłem się swoimi spostrzeżeniami bezpośrednio z firmą, otwarcie przyznali się w mailu, że aplikacja ogólnie jest ciągle w fazie rozwojowej, a wersja pod Androida zwłaszcza (ta podobno nie ma wielu funkcji które już są w wersji dla urządzeń Apple) i serdecznie mnie zapraszają do uczestnictwa w beta-testach. Gdybym miał wagę na własność, albo chociaż na dłużej, pewnie bym się skusił. Nawet na pewno. Ale należy pamiętać, że w beta-testach uczestniczy ułamek użytkowników. Reszta irytuje się na niedopracowany program. A co konkretnie wymaga poprawy? System predefiniowanych profili całościowo. Którykolwiek z profili zostanie wybrany (pourover, french czy custom), de facto otwiera się to samo, te same dane i zmiana wpływa na wszystkie profile. To po pierwsze. Po drugie, każdorazowe wprowadzanie wszystkich danych jest dość uciążliwe, zwłaszcza jeśli chodzi o ustawianie czasów. Interwały ustawia się globalnie i koniec. Nie da się ustawić kilku interwałów, dla różnych metod. Kolejną sprawą jest taki błąd, iż przy wyborze profilu custom, podczas zaparzania nie pojawia się wykres. Ogólnie wówczas wygląd aplikacji nieco się rozjeżdża. I na sam koniec, na co mi moje przepisy, które sobie mogę zapisać po każdym zrobieniu kawy, skoro nie mogę potem danych skopiować do nowego zaparzania (coś w rodzaju przycisku pod przepisem Make it now!)?

Kawka w plenerze

Na szczęście, oprogramowanie tym różni się od samego urządzenia, że można je bez problemu, na bieżąco, aktualizować. A więc można śmiało przypuszczać, że problemy, o których wspomniałem, będą sukcesywnie znikać z każdą nową wersją aplikacji. Uważam, że Acaia Co. bardzo dobrze wyczuła niezagospodarowaną niszę, w której można naprawdę wiele zdziałać. W końcu rozwój nowych technologii nie może się ograniczać jedynie do nowych rozwiązań sprzętowych, skoro rynek możliwości aplikacyjnych jest tak duży w obecnych czasach. Pozostaje tylko pytanie, czy firma dobrze wykorzysta swój dobry start i będzie rozwijać obecny sprzęt, będzie rozwijać szybko, słuchając rad użytkowników, aplikację i czy brak konkurencji nie osłabi impetu?

No właśnie, konkurencja. Wspomniałem, że bardzo żałuję, iż nie wiedziałem o projekcie, gdy ten był jeszcze na Kickstarterze, gdyż wówczas wagę można było kupić niejako w przedsprzedaży już od 59$. Obecnie, cena w Stanach, w regularnej sprzedaży, wynosi... 129$, a w Polsce 550zł na chwilę obecną. Kwota niemała. Wręcz bardzo duża. Owszem, design i pomysłowość zawsze są w cenie, ale chyba jest to zbyt duże zawężenie swoich klientów.

Autorem tekstu i zdjęć jest Marcin Rzońca z bloga popularcoffee.pl