Wlać wodę, założyć sitko, wsypać kawę, zakręcić i postawić na kuchence kawiarkę. Kawiarka, bo o niej mowa, to proste, ładne urządzenie, które gości w niejednym domu. Synonim włoskiej kawy i włoskiej mocy. Czy słusznie? Zapraszam na kolejny odcinek Kawy w domu!
Do kawiarki zabierałem się trochę jak do jeża. Wszystko przez moje początki z kawą, kiedy to chcąc mieć dobrą czarną na studiach, z dala od domu gdzie był ekspres (automat), zabrałem ze sobą właśnie kawiarkę. Zwykłą, srebrną chińszczyznę za kilkanaście złotych dołożoną gratis do jakiegoś świątecznego zestawu. Pomijając fakt pakowania do niej mielonego Maxwella czy czegoś podobnego, szybko odpadającej rączki, coś mi bardzo nie pasowało. Coś, czyli smak kawy przykryty smakiem i zapachem metalu oraz gumy, mimo dokładnego czyszczenia, wyparzania i mycia. W końcu miałem dość, zacząłem rozglądać się za małym ekspresem ciśnieniowym (wówczas byłem na etapie wiedzy, że ekspres wystarczy i będzie pyszna kawa). Tak się zacząłem rozglądać, że dowiedziałem się o potrzebie kupna młynka, o metodach alternatywnych, o palarniach w Polsce.... Koniec, przepadłem i tak to trwa do dzisiaj. Drippery, Chemex, Aeropress, dwa, duże młynki, świeżutkie single... A kawiarka została tylko złym wspomnieniem.
Idąc jednak w głąb kawowego świata, kawiarka ciągle gdzieś się przewijała w pytaniach o to, co wybrać komuś na prezent (co też polecałem w swoim poradniku świątecznym), bądź na własny użytek. Więcej też dowiedziałem się o tym, jak tak naprawdę to urządzenie powinno wyglądać i działać. Do tego doszły dwa wyjazdy do Włoch (w zeszłym roku tydzień w Toskanii. W agroturystyce, gdzie spaliśmy, w naszej kuchni była na wyposażeniu kawiarka.W tym roku pojechaliśmy do Rzymu, gdzie kawiarki można kupić na każdym rogu ulicy niemal) i zaczęło nęcić, żeby spróbować znów.
No i stało się. Koledzy ze Świeżo Palonej przysłali mi śliczną, błękitną, solidną kawiarkę i to nie byle jaką, a oryginalne, włoskie Bialetti, model Dama 3 cup. Kiedy rozpakowałem ją i wziąłem do ręki każdy element, różnica w stosunku do tej, którą miałem nieprzyjemność używać kilka lat temu, była piorunująca. Czuć, że jakość metalu jest zupełnie inna, lepsza, podobnie jak z uszczelką. Wszystkie elementy są dobrze spasowane, nic nie odstaje i nie ma luzów, a do tego bardzo ładne, staranne, niebieskie emaliowanie. Aż chce się parzyć kawkę tylko po to, by po prostu móc sobie popatrzeć na kawiarkę.
Dodatkowo, posiadając markowy sprzęt, jestem raczej spokojny, że zawór bezpieczeństwa w dolnej części faktycznie jest zaworem bezpieczeństwa. Kawiarka za kilkanaście złotych może być poważnym zagrożeniem w kuchni. Przy skumulowaniu się kilku czynników, zawór bezpieczeństwa nie zadziała i w najlepszym wypadku kawę będziemy mieli na wszystkich ścianach i suficie, gdy kawiarka wybuchnie. A gdybyśmy akurat byli w pobliżu, na przykład patrząc, czy kawa już nie pojawia się w górnej części, może to skończyć się naprawdę tragicznie. Oczywiście, jest to dość skrajny przypadek, ale jakoś wolę zminimalizować ryzyko do minimum. Wróćmy jednak do samej Damy i przygotowywania w niej kawy.
Kawiarka jest włoskim urządzeniem, nadal niezwykle tam popularnym. Właściwie w każdym domu znajdzie się przynajmniej jedna. Jest prosta w obsłudze i w krótkim czasie można przyrządzić od jednej do wielu filiżanek intensywnej, aromatycznej kawy. Intensywność jest tu dobrym sformułowaniem. Kawa z kawiarki jest czymś espressopodobnym, zarówno biorąc pod uwagę ilość przygotowywanej kawy, jak i doznania smakowo-zapachowe. Wersja 3 cups to około 150-180ml gotowej kawy, a więc tak akurat trzy filiżanki do espresso. Należy pamiętać, wybierając swoją kawiarkę, że konstrukcja tego urządzenia jest tak przemyślana, że nie przygotujemy poprawnie mniejszej ilości kawy. Jest to pewien mankament kawiarki. Trzeba dobrze sprecyzować swoje oczekiwania i możliwości, albo kupić na przykład dwie kawiarki. Dostępne są także w sprzedaży specjalne reduktory, które zmniejszają o połowę ilość filiżanek.
Skoro mamy tu do czynienia z czymś zbliżonym do espresso, przy wyborze ziaren także proponuję kierować się tą drogą. W kawiarce sprawdzą się ciut ciemniejsze ziarna niż te do drippera czy chemeksa. Dobra, świeża kawa palona pod espresso doskonale będzie pasowała do tego, by wsypać ją do kawiarki. Oczywiście, mam tu na myśli kawy z dobrych źródeł, gdzie kawa do espresso będzie wypalona i łagodna w porównaniu do włoskich, gorzkich, spalonych mieszanek. Tej zasady, znanej Wam z innych moich wpisów, trzymamy się nieustannie!
Sposób przygotowania jest prosty - odkręcamy kawiarkę, wyciągamy z niej sitko i lejek. Do dolnej części wlewamy gorącą wodę (co przyśpieszy proces zaparzania, dzięki czemu mielona kawa będzie krócej narażona na działanie wysokiej temperatury, co jest niewskazane ze względu na straty smakowe). W dobrych kawiarkach jest zaznaczona granica, do której powinniśmy nalać wodę. Jest to zawsze poniżej zaworu bezpieczeństwa i nie wolno dopuścić do sytuacji, gdy woda zakrywa go. Wsadzamy sitko, do którego wsypujemy drobno zmieloną kawę. Drobne mielenie oznacza mimo wszystko grubsze niż do espresso, ale zdecydowanie drobniejsze niż do metod alternatywnych. Nie może być to pył, który mógłby zablokować ekstrakcję. Ilość kawy jest zależna od wielkości kawiarki. Bialetti Dama 3 cup przyjmuje około 12-15 g mielonej kawy. Ta powinna być równo z rantem sitka, ale nie powinno się jej ubijać. Wystarczy wsypać kawę i wyrównać palcem i przypilnować, żeby ranty były w miarę czyste. Teraz pozostaje tylko nakręcić dobrze górną część i postawić kawiarkę na palniku, na niewielkim ogniu. Mały ogień jest wskazany z kilku powodów. Po pierwsze, ekstrakcja przebiegnie spokojnie i prawidłowo, wydobywając z kawy to, co powinno się wydobyć. Po drugie, mały płomień nie zniszczy emalii, którą pokryte jest urządzenie (nie dotyczy oczywiście modeli nielakierowanych). Jak tylko kawa zacznie przedostawać się do górnej części kawiarki (można parzyć kawę z otwartą pokrywką), zmniejszamy moc palnika jeszcze bardziej i czekamy aż strumień kawy wyraźnie przyśpieszy, zrobi się bardziej burzliwy i pojawi się charakterystyczny dźwięk bulgotania. Gdy to nastąpi, czym prędzej należy wyłączyć zupełnie palnik i ściągnąć kawiarkę z niego, serwując kawę od razu do filiżanek. Dłuższe przytrzymanie kawiarki na ogniu spowoduje przypalenie się kawy, bardzo negatywnie wpływając na jej smak.
Są też szkoły nakazujące wyłączanie płomienia już w momencie pojawienia się pierwszych mililitrów kawy, by zniwelować jeszcze bardziej gorycz w kawie. Jednak często ekstrakcja przerywa się zbyt wcześnie. Spotkałem się także kilkukrotnie z różnym podejściem do dystrybucji kawy w sitku. Albo proponuje się, by kawę po prostu wsypać do sitka i zostawić samej sobie, bez wyrównywania, z kopczykiem, albo wręcz przeciwnie, nasypać sporo i ubić lekko. Według mojej wiedzy i obserwacji, ani jedna, ani druga metoda nie powinna być stosowana. Pierwsza z nich może spowodować nierówne zaparzenie się kawy. To znaczy, z części drobinek kawy woda wypłucze wszystko, co możliwe, a z części mniej. Przy równomiernym rozłożeniu kawy w sitku, woda i ciśnienie także działają jednakowo i równomiernie. Natomiast ubijanie kawy w sitku może spowodować zatkanie kawiarki, zatrzymanie ekstrakcji i niebezpieczny wzrost ciśnienia w jej wnętrzu. Kawa pod wpływem wody pęcznieje. Zatem upakowanie kawy po brzegi już po ubiciu nie daje miejsca na swobodny przepływ wody i poprawne zaparzenie. Tak w skrócie i obrazowo.
Porównując kawę z kawiarki do tej przygotowywanej w dripie czy Chemeksie, jest ona zdecydowanie bardziej gorąca, inne są także walory smakowe. Nawet stosując ziarna, których używa się do alternatyw, ze względu na wyższą temperaturę zaparzania oraz drobniejsze mielenie, kawiarka da bardziej czekoladowy smak, wpadający w goryczkę i wysokie body. Trudniej też doszukać się bardziej owocowych i kwiatowych aromatów. Zapachy też są trochę bardziej zgaszone w stosunku do kaw filtrowych. Za to, w przeciwieństwie do metod przelewowych, kawa z kawiarki nieźle łączy się z mlekiem przy odpowiednich ziarnach, co dla wielu osób może być ważną informacją.
Jeszcze na koniec uwaga do osób, które mają kuchenki indukcyjne. Większość kawiarek nie będzie na nich działać! Należy wybrać w sklepie taką, przy której wyraźnie jest zaznaczone, że nadaje się na tego typu kuchenki. Najczęściej są to modele droższe i większe. Proszę mieć to na uwadze. Są też gdzieniegdzie w sprzedaży przejściówki, które pozwalają na użycie kawiarek na indukcjach. I uczulam raz jeszcze dobra kawiarka to wydatek powyżej 100 złotych (średnio). Bialetti, GAT czy Top Moka mają bardzo bogatą ofertę designerską, kolorystyczną oraz rozmiarową. Jest w czym wybrać, są nawet wersje, które spieniają mleko. Warto dołożyć właśnie te kilkadziesiąt złotych i kupić sprzęt na lata i przede wszystkim bezpieczny dla naszego zdrowia. Zarówno ze względu na jakość aluminium bądź gum, które są badane pod kątem szkodliwych substancji i mają zezwolenie do styczności z żywnością, jak i ze względu na wspomniane zawory bezpieczeństwa.
Kończąc, choć nadal prym u mnie wiodą lekkie, owocowe, rześkie kawy z metod przelewowych, to jednak kawiarka stała mi się przyjazna i na pewno nie będzie się kurzyć na półce. Jest to dobry sprzęt do tego, by zacząć swoją przygodę z dobrą kawą w domu.
Autorem tekstu i zdjęć jest Marcin Rzońca z bloga popularcoffee.pl
Fascynat kawy w każdej postaci, z którą związany jest na poważnie od 2006 roku. Uwielbia podróżować po Włoszech i Bałkanach. Najlepsza kawa? afrykańska jako przelewy i owocowy blend jako espresso.
Wlać wodę, założyć sitko, wsypać kawę, zakręcić i postawić na kuchence kawiarkę. Kawiarka, bo o niej mowa, to proste, ładne urządzenie, które gości w niejednym domu. Synonim włoskiej kawy i włoskiej mocy. Czy słusznie? Zapraszam na kolejny odcinek Kawy w domu!
Do kawiarki zabierałem się trochę jak do jeża. Wszystko przez moje początki z kawą, kiedy to chcąc mieć dobrą czarną na studiach, z dala od domu gdzie był ekspres (automat), zabrałem ze sobą właśnie kawiarkę. Zwykłą, srebrną chińszczyznę za kilkanaście złotych dołożoną gratis do jakiegoś świątecznego zestawu. Pomijając fakt pakowania do niej mielonego Maxwella czy czegoś podobnego, szybko odpadającej rączki, coś mi bardzo nie pasowało. Coś, czyli smak kawy przykryty smakiem i zapachem metalu oraz gumy, mimo dokładnego czyszczenia, wyparzania i mycia. W końcu miałem dość, zacząłem rozglądać się za małym ekspresem ciśnieniowym (wówczas byłem na etapie wiedzy, że ekspres wystarczy i będzie pyszna kawa). Tak się zacząłem rozglądać, że dowiedziałem się o potrzebie kupna młynka, o metodach alternatywnych, o palarniach w Polsce.... Koniec, przepadłem i tak to trwa do dzisiaj. Drippery, Chemex, Aeropress, dwa, duże młynki, świeżutkie single... A kawiarka została tylko złym wspomnieniem.
Idąc jednak w głąb kawowego świata, kawiarka ciągle gdzieś się przewijała w pytaniach o to, co wybrać komuś na prezent (co też polecałem w swoim poradniku świątecznym), bądź na własny użytek. Więcej też dowiedziałem się o tym, jak tak naprawdę to urządzenie powinno wyglądać i działać. Do tego doszły dwa wyjazdy do Włoch (w zeszłym roku tydzień w Toskanii. W agroturystyce, gdzie spaliśmy, w naszej kuchni była na wyposażeniu kawiarka.W tym roku pojechaliśmy do Rzymu, gdzie kawiarki można kupić na każdym rogu ulicy niemal) i zaczęło nęcić, żeby spróbować znów.
No i stało się. Koledzy ze Świeżo Palonej przysłali mi śliczną, błękitną, solidną kawiarkę i to nie byle jaką, a oryginalne, włoskie Bialetti, model Dama 3 cup. Kiedy rozpakowałem ją i wziąłem do ręki każdy element, różnica w stosunku do tej, którą miałem nieprzyjemność używać kilka lat temu, była piorunująca. Czuć, że jakość metalu jest zupełnie inna, lepsza, podobnie jak z uszczelką. Wszystkie elementy są dobrze spasowane, nic nie odstaje i nie ma luzów, a do tego bardzo ładne, staranne, niebieskie emaliowanie. Aż chce się parzyć kawkę tylko po to, by po prostu móc sobie popatrzeć na kawiarkę.
Dodatkowo, posiadając markowy sprzęt, jestem raczej spokojny, że zawór bezpieczeństwa w dolnej części faktycznie jest zaworem bezpieczeństwa. Kawiarka za kilkanaście złotych może być poważnym zagrożeniem w kuchni. Przy skumulowaniu się kilku czynników, zawór bezpieczeństwa nie zadziała i w najlepszym wypadku kawę będziemy mieli na wszystkich ścianach i suficie, gdy kawiarka wybuchnie. A gdybyśmy akurat byli w pobliżu, na przykład patrząc, czy kawa już nie pojawia się w górnej części, może to skończyć się naprawdę tragicznie. Oczywiście, jest to dość skrajny przypadek, ale jakoś wolę zminimalizować ryzyko do minimum. Wróćmy jednak do samej Damy i przygotowywania w niej kawy.
Kawiarka jest włoskim urządzeniem, nadal niezwykle tam popularnym. Właściwie w każdym domu znajdzie się przynajmniej jedna. Jest prosta w obsłudze i w krótkim czasie można przyrządzić od jednej do wielu filiżanek intensywnej, aromatycznej kawy. Intensywność jest tu dobrym sformułowaniem. Kawa z kawiarki jest czymś espressopodobnym, zarówno biorąc pod uwagę ilość przygotowywanej kawy, jak i doznania smakowo-zapachowe. Wersja 3 cups to około 150-180ml gotowej kawy, a więc tak akurat trzy filiżanki do espresso. Należy pamiętać, wybierając swoją kawiarkę, że konstrukcja tego urządzenia jest tak przemyślana, że nie przygotujemy poprawnie mniejszej ilości kawy. Jest to pewien mankament kawiarki. Trzeba dobrze sprecyzować swoje oczekiwania i możliwości, albo kupić na przykład dwie kawiarki. Dostępne są także w sprzedaży specjalne reduktory, które zmniejszają o połowę ilość filiżanek.
Skoro mamy tu do czynienia z czymś zbliżonym do espresso, przy wyborze ziaren także proponuję kierować się tą drogą. W kawiarce sprawdzą się ciut ciemniejsze ziarna niż te do drippera czy chemeksa. Dobra, świeża kawa palona pod espresso doskonale będzie pasowała do tego, by wsypać ją do kawiarki. Oczywiście, mam tu na myśli kawy z dobrych źródeł, gdzie kawa do espresso będzie wypalona i łagodna w porównaniu do włoskich, gorzkich, spalonych mieszanek. Tej zasady, znanej Wam z innych moich wpisów, trzymamy się nieustannie!
Sposób przygotowania jest prosty - odkręcamy kawiarkę, wyciągamy z niej sitko i lejek. Do dolnej części wlewamy gorącą wodę (co przyśpieszy proces zaparzania, dzięki czemu mielona kawa będzie krócej narażona na działanie wysokiej temperatury, co jest niewskazane ze względu na straty smakowe). W dobrych kawiarkach jest zaznaczona granica, do której powinniśmy nalać wodę. Jest to zawsze poniżej zaworu bezpieczeństwa i nie wolno dopuścić do sytuacji, gdy woda zakrywa go. Wsadzamy sitko, do którego wsypujemy drobno zmieloną kawę. Drobne mielenie oznacza mimo wszystko grubsze niż do espresso, ale zdecydowanie drobniejsze niż do metod alternatywnych. Nie może być to pył, który mógłby zablokować ekstrakcję. Ilość kawy jest zależna od wielkości kawiarki. Bialetti Dama 3 cup przyjmuje około 12-15 g mielonej kawy. Ta powinna być równo z rantem sitka, ale nie powinno się jej ubijać. Wystarczy wsypać kawę i wyrównać palcem i przypilnować, żeby ranty były w miarę czyste. Teraz pozostaje tylko nakręcić dobrze górną część i postawić kawiarkę na palniku, na niewielkim ogniu. Mały ogień jest wskazany z kilku powodów. Po pierwsze, ekstrakcja przebiegnie spokojnie i prawidłowo, wydobywając z kawy to, co powinno się wydobyć. Po drugie, mały płomień nie zniszczy emalii, którą pokryte jest urządzenie (nie dotyczy oczywiście modeli nielakierowanych). Jak tylko kawa zacznie przedostawać się do górnej części kawiarki (można parzyć kawę z otwartą pokrywką), zmniejszamy moc palnika jeszcze bardziej i czekamy aż strumień kawy wyraźnie przyśpieszy, zrobi się bardziej burzliwy i pojawi się charakterystyczny dźwięk bulgotania. Gdy to nastąpi, czym prędzej należy wyłączyć zupełnie palnik i ściągnąć kawiarkę z niego, serwując kawę od razu do filiżanek. Dłuższe przytrzymanie kawiarki na ogniu spowoduje przypalenie się kawy, bardzo negatywnie wpływając na jej smak.
Są też szkoły nakazujące wyłączanie płomienia już w momencie pojawienia się pierwszych mililitrów kawy, by zniwelować jeszcze bardziej gorycz w kawie. Jednak często ekstrakcja przerywa się zbyt wcześnie. Spotkałem się także kilkukrotnie z różnym podejściem do dystrybucji kawy w sitku. Albo proponuje się, by kawę po prostu wsypać do sitka i zostawić samej sobie, bez wyrównywania, z kopczykiem, albo wręcz przeciwnie, nasypać sporo i ubić lekko. Według mojej wiedzy i obserwacji, ani jedna, ani druga metoda nie powinna być stosowana. Pierwsza z nich może spowodować nierówne zaparzenie się kawy. To znaczy, z części drobinek kawy woda wypłucze wszystko, co możliwe, a z części mniej. Przy równomiernym rozłożeniu kawy w sitku, woda i ciśnienie także działają jednakowo i równomiernie. Natomiast ubijanie kawy w sitku może spowodować zatkanie kawiarki, zatrzymanie ekstrakcji i niebezpieczny wzrost ciśnienia w jej wnętrzu. Kawa pod wpływem wody pęcznieje. Zatem upakowanie kawy po brzegi już po ubiciu nie daje miejsca na swobodny przepływ wody i poprawne zaparzenie. Tak w skrócie i obrazowo.
Porównując kawę z kawiarki do tej przygotowywanej w dripie czy Chemeksie, jest ona zdecydowanie bardziej gorąca, inne są także walory smakowe. Nawet stosując ziarna, których używa się do alternatyw, ze względu na wyższą temperaturę zaparzania oraz drobniejsze mielenie, kawiarka da bardziej czekoladowy smak, wpadający w goryczkę i wysokie body. Trudniej też doszukać się bardziej owocowych i kwiatowych aromatów. Zapachy też są trochę bardziej zgaszone w stosunku do kaw filtrowych. Za to, w przeciwieństwie do metod przelewowych, kawa z kawiarki nieźle łączy się z mlekiem przy odpowiednich ziarnach, co dla wielu osób może być ważną informacją.
Jeszcze na koniec uwaga do osób, które mają kuchenki indukcyjne. Większość kawiarek nie będzie na nich działać! Należy wybrać w sklepie taką, przy której wyraźnie jest zaznaczone, że nadaje się na tego typu kuchenki. Najczęściej są to modele droższe i większe. Proszę mieć to na uwadze. Są też gdzieniegdzie w sprzedaży przejściówki, które pozwalają na użycie kawiarek na indukcjach. I uczulam raz jeszcze dobra kawiarka to wydatek powyżej 100 złotych (średnio). Bialetti, GAT czy Top Moka mają bardzo bogatą ofertę designerską, kolorystyczną oraz rozmiarową. Jest w czym wybrać, są nawet wersje, które spieniają mleko. Warto dołożyć właśnie te kilkadziesiąt złotych i kupić sprzęt na lata i przede wszystkim bezpieczny dla naszego zdrowia. Zarówno ze względu na jakość aluminium bądź gum, które są badane pod kątem szkodliwych substancji i mają zezwolenie do styczności z żywnością, jak i ze względu na wspomniane zawory bezpieczeństwa.
Kończąc, choć nadal prym u mnie wiodą lekkie, owocowe, rześkie kawy z metod przelewowych, to jednak kawiarka stała mi się przyjazna i na pewno nie będzie się kurzyć na półce. Jest to dobry sprzęt do tego, by zacząć swoją przygodę z dobrą kawą w domu.
Autorem tekstu i zdjęć jest Marcin Rzońca z bloga popularcoffee.pl