Dawno już nie raczyliśmy Was żadnym wpisem kawowym i czas to zmienić. Ostatnio miałem okazję spróbować kawy w najbardziej włoskim (moim zdaniem) mieście w Austrii, czyli w Salzburgu. Postanowiłem podzielić się z Wami wiadomościami jakie zdobyłem i odczuciami na temat kawy. Zgodnie z oczekiwaniami Kaffee w Salzburgu była równie dobra jak tuż za południową granicą dawnego państwa Habsburgów (chociaż już w sąsiedniej, niemieckiej Bawarii nie smakuje tak dobrze). Ale do szczegółów, bo w Salzburgu wypiłem 7 kaw w 7 różnych kawiarniach jest więc zatem co oceniać.
Dzień pierwszy
Restauracja na Getreidegasse
Pierwszą kawę w Salzburgu udało mi się wypić w jednej z restauracji na ulicy zbożowej (Getreidegasse). Można łatwo do niej trafić idąc od placu Mozarta Getreidegasse, mijając dom, w którym urodził się Mozart i skręcając w prawo w podwórko tuż za McDonaldem. Kawa, a dokładniej espresso doppio, podana była prawidłowo. Jej smak był jak najbardziej poprawny, orzechowo-czekoladowy, ale moc pozostawiała trochę do życzenia - podejrzewam, że mogło to być po prostu Lungo. Dlatego znacznie bardziej polecam dania obiadowe, z których zupy i wołowina są pyszne.
Kolejna kawa, to wieczorne espresso a'la czerwony byk:) Jak można wnioskować po nazwie, było to bardzo dobre, i pobudzające. Espresso podane z wodą, oczywiście, nie było przegrzane i było w zasadzie idealne. Jednak nie umniejszając smaku, duże znaczenie miało też miejsce, w którym testowaliśmy kawę. Był to MayDay Bar w Hangar-7 - miejscu gdzie współwłaściciel RedBulla Dietrich Mateschitz zgromadził wszystkie swoje zabawki m.in. samoloty, bolidy i motory. Jeśli będziecie w okolicach Salzburga, to koniecznie musicie odwiedzić to miejsce. Szczerze polecam.
Dzień drugi Hotel Altstadt
Zakwaterowanie mieliśmy w hotelu Altstadt i to tam przeżyłem największe pozytywne zaskoczenie. Kawa na śniadanie jest podawana na dwa sposoby ze standardowego ekspresu ciśnieniowego i z moki:) Nie do końca byłem tego świadomy i poprosiłem po prostu o Kaffee. Ku mojej uciesze, dostałem kawę z moki, której bardzo, bardzo potrzebowałem po poprzednim dniu, który w 100% poświęciliśmy na zwiedzanie. Sama kawa była dobra, mocna i głęboka - taka jak powinna być kawa z moki i taka jaką często pijam.
Bar w Hellbrunn
W Austrii, a przynajmniej w okolicach Salzburga nawet w małych barach stoją duże ekspresy gastronomiczne. Podobnie było w Hellbrunn, gdzie pojechaliśmy na wycieczkę rowerową na zwiedzanie pałacyku i kompleksu fontann zaprojektowanych przez Santino Solariego na zlecenie arcybiskupa Markusa Sittikusa. Kawa oczywiście nie zachwycała, ale późniejsze atrakcje wiele zrekompensowały.
Browar Stiegl
Z Hellbrunn pojechaliśmy do kolejki górskiej, ale na kawę w kolejnym barze się nie zdecydowaliśmy, ale za to później pojechaliśmy do lokalnego browaru Stiegl na obiad i espresso. Oprócz ogromnych dań w rozsądnej cenie otrzymaliśmy bardzo dobre piwo (polecam lokalnego Radlera) i na koniec naprawdę pyszną kawę. Jestem przekonany, że poza świetnym ekspresem, muszą mieć dobrą mieszankę.
Dzień trzeci
Oprócz standardowej Kaffee z moki rano w hotelu wypiliśmy jeszcze dwie dobre kawy. Jedną w Stieglkeller, a drugą w M32.
Stieglkeller
W piwnicy Stiegla, do której wchodzi się schodami do góry zjedliśmy bardzo dobry obiad (w ogóle w Salzburgu mają bardzo dobre dania, a zwłaszcza te przyrządzane z najróżniejszych mięs) i wypiliśmy kawę, która niestety mogła być lepsza, bo to, co dostaliśmy, było trochę za bardzo rozwodnione.
M32
Bez dwóch zdań najlepszą kawę w Salzburgu wypiłem w M32. Orzechowo-czekoladowa z przewagą słodyczy i owocowego posmaku. Jeśli kiedykolwiek będziecie chcieli napić się świetnej kawy i będziecie w Salzburgu, to musicie albo wejść, albo wjechać windą na jedną z gór Salzburga.